Uwielbiam polskie morze. Pierwsze spojrzenie na bezmiar błękitu wody i nieba jest niesamowicie rozczulający…brak słów. W tych okolicznościach przyrody kwitnie moja romantyczna natura. Serce roście, dusza śpiewa….. Było pięknie, słonecznie, do dziś słyszę szum fal i czuję piasek pod stopami, ba do dziś mam od niego odciski 🙂 … ale kocham, kocham, kocham! Niestety tegoroczny wyjazd zapamiętam chyba do końca życia. Na pewno mimo pięknych obrazów i wspomnień, niestety będzie kojarzył mi się także z bólem, który mi towarzyszy do dziś… Rozchorować się na wakacjach to trzeba mieć pecha. 🙂 Na szczęście będę żyła..hi hi, ale wszystkie plany jak to często bywa odchodzą na dalsze tory. Najważniejsze jest zdrowie! To co się odwlecze to nie uciecze...Dobra, dość narzekania! Zapraszam na morską fotorelację. Mimo złego samopoczucia (mało powiedziane) udało mi się wyczerpać baterię w aparacie..
Nadmorskie klimaty ujęte moim obiektywem. 🙂
Oprócz zdjęć, wspomnień, przywieźliśmy także wiele łupów. Całkiem przypadkiem trafiliśmy na wspaniałe miejsce, sklepik z antykami. Gdzie niezwykle miły, młody właściciel ma pokaźny wybór lamp, mebli i dodatków do domu w bardzo atrakcyjnych cenach. Miałam na oku jeszcze półtorametrowy, podłużny świecznik na tealighty, ale niestety nie zmieścił się nam do auta. 🙁
Ślę serdeczne pozdrówki i do zobaczenia, 🙂
Kasia.