Metamorfoza holu..

Myślałam, że bezpowrotnie minął czas kiedy to najbardziej podobały mi się monochromatyczne wnętrza w bieli. Zawsze wzdychałam na widok takich stylizacji i dążyłam małymi krokami do osiągnięcia takiego efektu w kilku pomieszczeniach naszego domu. Nawet mi się to udało, w kuchni, w łazience  i w sypialni. Oczywiście gust ewoluuje, ulega innym modom. Z czasem zrobiło się więc nudnawo i wygrała u mnie chęć zmiany. Uległam  🙂 Tu i ówdzie zaczęły pojawiać się mocne plamy kolorystyczne, które zdecydowanie dodały charakteru w domku. Czytaj dalej

Do Siego Roku…

Kochani, niechaj nowy rok przyniesie Wam spełnienie najskrytszych marzeń

Niech pozwoli zrealizować wszystkie plany

Niech ósemka w jego dacie, symbol nieskończoności wróży tylko pomyślność i zdrowie

A wszelkie przeciwności losu niechaj będą tylko małymi orzeszkami do zgryzienia

Niechaj serca biją mocno, a wtórują im wokół tylko pozytywnie  nastawione dusze

Cieszmy się małymi rzeczami i pozytywnie nastrajajmy

Szczęścia!

Miłości!

Do siego roku!!!

Czytaj dalej

z nutą orientu…

Styl maroko podoba mi się od kilku lat. Przygoda z modnym wzorem trellis czyli marokańską koniczynką zaczęła się u mnie przypadkiem kilka dobrych lat temu, wraz z zakupem szafek do sypialni. Gromadziłam wtedy meble i dodatki, a dom jeszcze się budował. Tak tak. 😉 Nawet nie myślałam, że będzie to taki motyw na czasie, po prostu bardzo mi wpadły w oko. Najwięcej tego orientalnego nurtu jest dostrzegalne właśnie na poddaszu, w głównej sypialni. Ta zaś płynnie łączy się z naszą prywatną łazienką i garderobą.

 Wystrój łazienki ewoluował trochę. Była ta nasza łazienka urządzona wcześniej bardzo niefunkcjonalnie, bezmyślnie i po prostu na szybkiego. Korzystanie z niej nie nastrajało pozytywnie od rana. Dlatego skłoniło nas to do lekkiego liftu tego pomieszczenia. 🙂 Podstawą dla nas była wygodna umywalka i szafka pod umywalkę. Na nic piękne małe miseczki- umywaleczki gdy ciężko w nich umyć twarz i nie nabić guza przy okazji o kran, a potem szukaj jeszcze człowieku z zamkniętymi mokrymi oczami ręcznika. No nerw od rana…. Na szczęście już koniec takich porannych horrorów. 🙂  Szafka pod umywalkę to stara dębowa, megaaa ciężka komoda, która została odmalowana i odpicowana dodatkami. Ma zmienione uchwyty i  jako szafka pod umywalkę jest mega funkcjonalna. Co najważniejsze mieści cały mój kosmetyczny arsenał. Oprócz niej pod skosem pojawiła się również czarna drabinka. Pełni rolę dekoracyjno-funkconalną. Choć to z czego powstała powoduje, że uśmiecham się od ucha do ucha. Mój mąż mówi, że mam szalone pomysły, ale bez niego na pewno one nie powstawałyby.

Styl łazienki chciałam dopasować do sypialni, dlatego w nawiązaniu do niej musiały się niewątpliwie i tutaj znaleźć dodatki w podobnym klimacie. 🙂 Marokańska rama lustra była zamówiona u stolarza i to w zasadzie kropka nad i w tym pomieszczeniu. Nadaje charakteru, dodatki w kolorze srebrnym obecnie moje ulubione zestawiłam z czernią.

Miętowe płytki kocham i nie uległabym nawet dziś modzie, aby ułożyć w niej inne. 🙂 Pamiętam jak długo ich szukałam i ile sklepów zjeździłam. Jak ja wtedy byłam zawiedziona, że ten kolor glazury jest tak problematyczny w zakupie. Podejrzewam, iż teraz jest to pestka. 🙂

Zapraszam na fotorelację.

Pozdrawiam

K.

 

Kuchenna półka

_DSC0340

Dzisiaj w roli głównej nowa kuchenna półka i kącik śniadaniowy. To ciąg dalszy zmian w domu, po wiosennej wyprzedaży. Teraz dooopiero doczekała się odpowiedniej oprawy do prezentacji jesienią…  🙂 Wcześniejszą dla przypomnienia TUTAJ, darzyłam ogromnym sentymentem. Jest teraz u Ani w Szczerym Polu. 🙂 Zamarzyła mi się jednak większa, taka na wzorzec półki z wieloma przegródkami z Ib Laursena – niestety wycofali ją ze sprzedaży. 🙁 Pozostało nam zamówienie podobnej u stolarza. Mebel został wykonany wg mojego projektu, który skrupulatnie przemyślałam. Jest po prostu skrojona na miarę, tak aby patery, dzbanki, kubki, blender czy waga kuchenna mogły się w niej pomieścić swobodnie…. i nie okupować już blatu kuchennego.

Wyszła dość duża, dla zainteresowanych ma  135 cm dł  x 100cm szer i  posiada dosyć spory 13-centymetrowy gzyms.  Zawisła w kąciku śniadaniowym, na miejscu poprzedniczki. Jest zrobiona perfekcyjnie.

Jak zauważyliście pojawiła się jeszcze konsolka. To nic innego jak kolejny przekrojony na dwie części stół. To mój ulubiony pomysł na ten mebel. Powstają dwa mebelki i fajnie można je zaadoptować. (Ten pomysł wykorzystałam już w jadalni i holu, dla przypomnienia np.galeria jadalniana TUTAJ.) Połówka z kolejnej przeróbki stołu już znalazła miejsce docelowe w domu, druga jest na razie w kuchni. Ale czy zostanie tu na stałe jeszcze nie zdecydowałam, bo zrobiło się troszkę ciasno przy oknie. Radzimy sobie na razie w ten sposób, że najchudszy siada przy grzejniku…hi hi  ;-))

Poszalałam jeszcze 🙂

  I z bólem kręgosłupa pomalowałam ściany w kuchni z kremowego na biały.  🙂 I tutaj  najmniejsza, niewielka zmiana, a jaki efekt ? Jest jeszcze jaśniej i przejrzyściej. Przyjadł się nam ten waniliowy budyń. 🙂

Kolejną zmianę nie opisuję, nie da się nie zauważyć :-))) Na pewno zauważycie ten szczegół.

I jak się Wam podoba? Dawkuję tego koloru w domu na razie powolutku, ale tak mnie ręka  kusi poszaleć…

_DSC0289_DSC0297_DSC0286_DSC0266_DSC0327_DSC0329_DSC0270_DSC0333_DSC0279_DSC0302_DSC0321Dla porównania zdjęcia:

Przed i Po zmianach.1243

Pozdrawiam,

Kasia.

Na zdjęciach:

 

Stojak na kubki: Scandishop

Kosze metalowe: Greendeco

Biała metalowa taca: TKMaxx

Półka realizacja: Bogdan Jończyk 

https://www.facebook.com/meblebogdan?fref=ts

Romantico.

Czyli romantyzm na tarasie.

Nazywamy to romantiko za friko. Trzy kroki od salonowej kanapy, przy lampce winka, w blasku świec, przy kumkaniu żaby wędrowniczki, co do oczka nam sama wlazła i ćwierkaniu ptaków za płotem,  mamy swoje tytułowe romantiko. 🙂  Trochę kolorowych kwiatów + nastrojowe światło i oczywiście duża ilość tekstyliów stworzyło nam taki nastrojowy anturaż. Spoglądając na wniesione wiosną na taras świeżo kupione kwiaty, pomyślałam kurcze no pełen romantyzm. Nie będę z tym walczyć 🙂  Pójdziemy tą drogą. 🙂 W tym roku  na tarasie rządził kolor. Były różowe pelargonie, lobelie, bukszpany i teraz doszły jeszcze wrzosy.

Kącik wypoczynkowy z przymusu jest trochę odmieniony. Niestety prawie wszystkie poduchy musiałam szyć na nowo, bo naszemu młodemu owczarkowi się nie spodobały. Pewnego ranka znalazłam na tarasie tylko szczępy mojej twórczości i taki bałagan jak po bombardowaniu. Poduszki, koszyki i wszystko co było w zasięgu pyska nadawało się do zamiatania na łopatkę. Musiałam tworzyć nasz kącik od nowa :-(((  Mam nadzieję, że już zmądrzała ta nasza psina i jako kobieta doceni moje starania.

A wspomniane tarasowe romantico nie wyobrażam sobie bez muzyki.  Ostatnio mamy powroty muzyczne do lat 80 i 90. Uwielbiam te kultowe wyciskacze łez i przede wszystkim Sting’a.

Proszę o uruchomienie przycisku start i zapraszam..  🙂

a jakby za krótko trwało, proszę coś nowszego:

Rozgośćcie się,

zapraszam

_DSC1912_DSC1858_DSC1810_DSC1834 _DSC1843 _DSC18735 _DSC1775 _DSC18032_DSC1709 _DSC1711_DSC1629_DSC19221_DSC17206_DSC1730

 Już dzisiaj zapraszam na kolejny wpis, a w nim konkurs i fajne nagrody do wygrania. Część z nich znajduje się na dzisiejszych zdjęciach.

Pozdrawiam romantycznie,

K.

Dmuchawce XXL, szare ceramiczne wazony, wianek podkowa, – Greendeco

Co ma wisieć?

_DSC1049

Zawsze mam z tym odwieczny problem. Co zawiesić na ścianie? Czy zawiesić? Wbić gwóźdź? Czy nie? Jeszcze do tego mąż patrzy spod oka, bo ściany nowe, gładkie, a mnie się zachciewa je psuć. Oto jest pytanie… zostawić ścianę saute? Wkurzyć męża?   Dopieścić dom? 😀  Tak mam.. Przyznaje również bez bicia, że mam problem z dopasowaniem dekoracji ściennych. Dlatego ich unikałam jak ognia. Odkąd zmierzam ku końcowi remontu pokoju syna problem powrócił, bo u niego w pokoju musi coś wisieć. Dlatego na tapetę wkroczył temat ścian i zahaczył przy okazji o kilka innych pomieszczeń w domu.

Na pytanie: Co ma wisieć? Znalazłam najlepszą odpowiedź to PLAKAT.

I tutaj znowu pojawia się kolejny problem. Jaki plakat? Skąd plakat? Ach, to przekleństwo wyboru. Jest ich tyle, pięknych, czarno białych, kolorowych. Wszystko kusi i się człowiekowi podoba. Stwierdziłam jednak, że ograniczę się do dwóch tendencji  panujących ostatnio w modzie wnętrzarskiej. Mój wybór padł na retro i typografie. A gdzie ? Podpowiem, bo wiem, że wiele z Was bardzo lubi plakaty. (ja jak zawsze dwa lata za moda podążam 😉  Osobiście już nacieszyłam oczęta wirtualnie i na żywo,  teraz zachęcam i Was do odwiedzenia strony www.myloview. Tym bardziej, że możecie wykorzystać rabat 30% na hasło BASNIOWY na cały asortyment w sklepie, nie tylko plakaty. Myślę, że warto. 🙂

Ja na pewno wrócę na https://myloview.pl/plakaty/  i dokupię jeszcze coś retro.

  Do pracowni zakupiłam wspomniane motywy retro, synowi typografie. Damy z głowami zwierząt i intrygującą kobieta baran, niesamowicie mi wpadły w oko. Są trochę niepokojące,wzbudzają emocje. Do syna natomiast dwa pozostałe, bardziej nowoczesne. 🙂 Wybrałam do nich czarne ramy aczkolwiek nie wiem czy tutaj nie byłaby lepsza antyrama? Może passe-partout ? Ach te wybory. Naprawdę przekleństwo… 🙂

I tak w pracowni mocny akcent- Plakat, w centralnym punkcie skupiający wzrok, jak dla mnie strzał w dziesiątkę.

_CSC0893

Tak było wcześniej

_DSC1031

Tak jest z ciemnym akcentem, plakaty rządzą 🙂

_DSC1049_DSC1043_DSC1034_DSC1055_DSC1038_DSC1051Natomiast w pokoju mojego pierworodnego pusta ściana jak widzicie, aż  woła i prosi o galerię. Na razie prezentuje się tak:

_DSC1098_DSC1096

Dodam jeszcze, że odwaga wnętrzarska nadal u mnie postępuje. Gwoździe w ścianie to przy tym nic. W następnym poście pokaże Wam mój szalony czerwony projekt.

I oczywiście korzystajcie z rabatu:

basniowy

Pozdrawiam i zatem do następnego :-))

K.

Wiosna w kuchni.

_DSC1144_DSC1179

Wyżywam się ostatnio kulinarnie, do tego stopnia, że spalił się mój ulubiony mikser. Szaleństwo! I to przed świętami jeszcze. O mały włos a dymilibyśmy razem. Był już leciwy, ale  tak fajnie mi służył, jak mógł niewdzięcznik mnie tak wystraszyć? Na przekór rzeczom martwym i bez miksera pichcę dalej… A co!  Dzieciom słodkiego się chce i to takiego pysznego- extra….Tak pomyślałam, że dawno nie pojawił się żaden przepis na blogu, to dzisiaj pokuszę Was trochę. Tym razem deserem- Eton Mess (bo mogłam go wykonać bez miksującego pomocnika)  🙂 W związku z tym, że kuchennie, to post jest z kuchni. Sprawa oczywista. 🙂 Będzie i smacznie i wnętrzarsko oraz pokażę Wam kilka pomysłów na inne zastosowanie słoików.

  Dziś po raz pierwszy na blogu szersze kadry serca naszego domu i ulubionego miejsca domowników. Już troszkę w świątecznym anturażu, moje białe królestwo, w którym od dawna staram się aby smacznie i zdrowo się jadało. A tu dzisiaj nieco przekornie i kalorycznie się zapowiada. Ale co tam, raz za czas zaszaleć można. Aby nie poszło w biodra to jutro poćwiczę i zjem więcej sałaty :-))) Jaki byłby świat bez takich małych przyjemności…?  Moje szkodniki lubią bardzo słodycze. Jak już muszą zjeść coś słodkiego, to już wolę żeby było to przygotowane w domu. Niechaj  będzie choć trochę zdrowsze i mniej chemiczne. Zawsze też staram się zaciągać młodocianych do wspólnego  działania. Macham już ręką na ten cały bałagan. 🙂 Hm.. najważniejsza jest jednak dobra zabawa, no i konsumpcja ma się rozumieć. 😉 A w niedzielę  kuchnia przechodzi we władanie mojego szanownego M, to właśnie w ten dzień on wyżywa się kulinarnie… Do tej pory jeszcze nie oddał fartucha co znaczy, że wychodzi mu bardzo smacznie. :-)) Żartuję oczywiście, ale fajnie jest tak popatrzeć jak ktoś inny się krząta i podaje strawę. Słodkości to jednak moja działka i wtedy mój ci fartuch, a rodzinki pełne brzuchy.  🙂

Eton Mess  to bardzo prosty deser do przygotowania i fajna alternatywa zamiast ciasta. Jest pyszny. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała coś od siebie lub coś nie zmieniła. Zawsze do pieczenia dodaję mniej cukru niż w przepisie. Dzisiaj w kilku porcjach zamiast śmietany 30% użyłam jogurtu greckiego. Te porcje są mniej kaloryczne, ale równie pysznie smakują. Na repetę deseru będą w sam raz. 🙂 Po przepis odsyłam TUTAJ. A Was pokuszę zdjęciami deseru i zapraszam do kuchni. 🙂

Ach, no i jeszcze słoiki. Pomalowałam i potuningowałam, moje twisty i małe słoiczusie szczęśliwie w spiżarni znalezione i powstały fajne pojemniki do przechowywania różności. Motyw przewodni niech Was nie dziwi. Toż to oczywista sprawa, że królem zwierząt jest królik a nie lew. hi hi hi.

Zapraszam

_DSC1116_DSC1177_DSC1127_DSC1226_DSC1120_DSC1235_DSC114213_DSC1185_DSC1159_DSC1183_DSC1218_DSC1128_DSC1165Pozdrawiam

podpis 2