Myślałam, że bezpowrotnie minął czas kiedy to najbardziej podobały mi się monochromatyczne wnętrza w bieli. Zawsze wzdychałam na widok takich stylizacji i dążyłam małymi krokami do osiągnięcia takiego efektu w kilku pomieszczeniach naszego domu. Nawet mi się to udało, w kuchni, w łazience i w sypialni. Oczywiście gust ewoluuje, ulega innym modom. Z czasem zrobiło się więc nudnawo i wygrała u mnie chęć zmiany. Uległam 🙂 Tu i ówdzie zaczęły pojawiać się mocne plamy kolorystyczne, które zdecydowanie dodały charakteru w domku. Czytaj dalej
Archiwa tagu: starocie
Domek ogrodowy
Domek ogrodowy to marzenie niemal każdego dziecka, oj zwłaszcza taki na drzewie. Moja mała dziewczynka czekała na niego kilka lat. Posiadanie dzieci ma taki plus, że bezkarnie można łączyć to spełnianie ich marzeń wraz ze swoimi 🙂 No i ja doczekałam się również spełnienia swojego chciejstwa. 😉 Czytaj dalej
z nutą orientu…
Styl maroko podoba mi się od kilku lat. Przygoda z modnym wzorem trellis czyli marokańską koniczynką zaczęła się u mnie przypadkiem kilka dobrych lat temu, wraz z zakupem szafek do sypialni. Gromadziłam wtedy meble i dodatki, a dom jeszcze się budował. Tak tak. 😉 Nawet nie myślałam, że będzie to taki motyw na czasie, po prostu bardzo mi wpadły w oko. Najwięcej tego orientalnego nurtu jest dostrzegalne właśnie na poddaszu, w głównej sypialni. Ta zaś płynnie łączy się z naszą prywatną łazienką i garderobą.
Wystrój łazienki ewoluował trochę. Była ta nasza łazienka urządzona wcześniej bardzo niefunkcjonalnie, bezmyślnie i po prostu na szybkiego. Korzystanie z niej nie nastrajało pozytywnie od rana. Dlatego skłoniło nas to do lekkiego liftu tego pomieszczenia. 🙂 Podstawą dla nas była wygodna umywalka i szafka pod umywalkę. Na nic piękne małe miseczki- umywaleczki gdy ciężko w nich umyć twarz i nie nabić guza przy okazji o kran, a potem szukaj jeszcze człowieku z zamkniętymi mokrymi oczami ręcznika. No nerw od rana…. Na szczęście już koniec takich porannych horrorów. 🙂 Szafka pod umywalkę to stara dębowa, megaaa ciężka komoda, która została odmalowana i odpicowana dodatkami. Ma zmienione uchwyty i jako szafka pod umywalkę jest mega funkcjonalna. Co najważniejsze mieści cały mój kosmetyczny arsenał. Oprócz niej pod skosem pojawiła się również czarna drabinka. Pełni rolę dekoracyjno-funkconalną. Choć to z czego powstała powoduje, że uśmiecham się od ucha do ucha. Mój mąż mówi, że mam szalone pomysły, ale bez niego na pewno one nie powstawałyby.
Styl łazienki chciałam dopasować do sypialni, dlatego w nawiązaniu do niej musiały się niewątpliwie i tutaj znaleźć dodatki w podobnym klimacie. 🙂 Marokańska rama lustra była zamówiona u stolarza i to w zasadzie kropka nad i w tym pomieszczeniu. Nadaje charakteru, dodatki w kolorze srebrnym obecnie moje ulubione zestawiłam z czernią.
Miętowe płytki kocham i nie uległabym nawet dziś modzie, aby ułożyć w niej inne. 🙂 Pamiętam jak długo ich szukałam i ile sklepów zjeździłam. Jak ja wtedy byłam zawiedziona, że ten kolor glazury jest tak problematyczny w zakupie. Podejrzewam, iż teraz jest to pestka. 🙂
Zapraszam na fotorelację.
Pozdrawiam
K.
Taras…
Rozpłakane to lato w tym roku. Pogoda wręcz bollywoodzka czasem słońce czasem deszcz. 🙂
Korzystając z uprzejmości wspaniałej i aż nadto słonecznej pogody obfotografowałam nasz taras. Aby tradycji stało się zadość i aby uwiecznić go jak co roku. Nie wiele się zmieniło. Choć dzięki choćby kwiatom i tekstyliom co roku subtelnie jest inaczej. 🙂 Lawenda już pomału zaczyna przekwitać, a to ona właśnie brylowała na naszych tarasowych salonach. Jej zapach roznosi się wokół i umila nam biesiady. Zwabia pszczoły i motyle. Meble wiklinowe malowane przez nas dwa lata temu służą nam nadal doskonale. Tekstylia i dodatki w stylu maroko z modnym motywem trellis powieliłam z domu do ogrodu. Dzięki temu wnętrze domu i tarasu mają wspólny mianownik. 🙂
Do następnego spisania, mam nadziej niebawem 🙂
Pozdrawiam
K.
Home
To chyba najbardziej francuskie pomieszczenie w moim domu. Pojawiło się już kilka kadrów saloniku na blogu, więcej można było zobaczyć w kwietniowym numerze MM. 🙂 Ale w zasadzie dopiero dzisiaj maksymalnie obfotografowany ma swój debiut. 🙂 Salonik to miejsce komunikacyjne na piętrze, gdzie stworzyliśmy kącik do posiedzenia. Meble ludwiki zostały odnowione wspólnymi siłami- rodzinnie. 🙂 Myślę jednak, że całą ozdobą tego pomieszczenia jest lustro i portal kominkowy. Ten stoi w miejscu gdzie jest komin, dzięki temu bywa, że czasami gipsowa atrapa, pełniąca jedynie funkcję dekoracyjną staje się ciepła. 🙂
Lustro, duże i ciężkie pierwotnie było w kolorze miedzi. Przemalowałam je za pomocą przecierki. Przenikają się na nim trzy kolory: złoto, brąz i biel. Obecnie trochę odciążyłam salonik z ozdób, dodałam więcej czerni, roślin i oczywiście zmieniłam wystrój sofy. Plan wprowadzenia prostoty w tym pomieszczeniu zamykam na tych czynnościach, inaczej musiałabym wymienić meble. 🙁
Najczęściej bawią się tutaj dzieci, w tym miejscu zimą stoi ich kolorowa choinka. Odbywają się wojny na poduszki, pokazy mody i tańca oraz wszelkie inne psoty… Zabawki, które nie mieszczą się w pokoju córki najczęściej lądują właśnie tu. Stąd też rozchodzą się drzwi do naszej sypialni, dzieci i łazienki.
Znalazło się też miejsce na regał przeniesiony z salonu. Przechowujemy w nim pledy i poduszki. Oczywiście prawie wszystkie poduszki to produkty made by Baśniowy Dom.
Jeżeli komuś wpadły w oko poduchy, proszę pisać na info@basniowydom.pl chętnie stworzę takie lub podobne. 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Kasia.
Atelier… part1.
Dzisiaj przedstawiam zapowiedzianą we wcześniejszym poście, moją pracownię. Miejsce, w którym mnożą się króliki 🙂 , składa się z dwóch pomieszczeń. Jak się domyślacie dziś odsłonię tylko jedno wnętrze. Tu w nim, tkwi źródło Baśniowego Domu, czyli mojego sklepiku. To wnętrze jest bardziej kolorowe. Pokoje przechodzą od ponad pół roku lekki lift. Lift obejmował zmiany koloru ścian, ujednolicenia koloru przypadkowych mebli. Założenie przy urządzaniu pracowni było jedno: trochę starego, trochę nowego i swoisty stylistyczny zez.
Szafa i komoda to baaardzo stare meble, uratowane prze ze mnie przed unicestwieniem parę lat temu. O mały włos a poszłyby z dymem. Ocalił je telefon od przyjaciela z propozycją przejęcia zbędnego balastu. 🙂 Chciałam aby były vintage, dlatego ich nie reperowałam. Wyczyściłam i wymalowałam profesjonalnymi farbami do mebli natryskowo, później przetarłam. Stół w stylu ludwikowskim był w równie opłakanym stanie. Nabrał lekkości i wyglądu po pokryciu go farbą Old White, Annie Sloan.
Stara, ikeowska witryna została przeznaczona do przechowywania części materiałów, reszta pomieściła się w komodzie, natomiast szafa kryje w sobie wiele niespodzianek. Jedno też jest pewne, jest mega pojemna. 😉
Wokół biurka, z maszyną w roli głównej, znajdują się półki, półeczki i szufladki do przechowywania przyborów do szycia, malowania, itp.
I tak właśnie szepnę Wam na ucho, że w tym, przedstawionym dzisiaj przeze mnie miejscu dokonuje się radość tworzenia!!! Oraz często odsłaniają się tajemnice dotąd nie znanych mi umiejętności. 🙂
Na pożegnanie machają do Was ostatnie dzieła: Marysia i Doro-tka.
Aaa zapomniałabym, na jednym ze zdjęć znajduje się obiecany cukieras na kolejne Candy.
Będzie, będzie, już niedługo.
Pozdrawiam,
Kasia.